MELON

Przygody Pana Ratza.

Któregoś dnia musiałem wyjść z domu. Niestety ja też czasami muszę ponieważ podobno człowiek powinien coś jeść. Poszedłem więc do najbliższego super sklepu upolować jedzenie. Znalazłem jedzenie, dałem w zamian kasjerkom papierki z cyferkami i wuola! gotowe - mam jedzenie, tragiczna przygoda zakończona sukcesem. Wielkie mi halo. Dotarłem do domu rozpakowałem siaty i w krótką chwilkę zorientowałem się co zbroiłem tym razem. -"Bożesz ty mój! Zostawiłem głowę w sklepie! Na półce z melonami!" No patrzyli się dziwnie przy kasie ale zawsze biorę poprawkę na swoją paranoję więc nawet jak się krzywią to jest to moja wina. Biegnę więc w te pędy z powrotem do super sklepu wprost do półki z melonami ale głowy nie widać! Przeszedłem więc wszystkimi alejkami, milion razy w te i na zad - nie ma! Kasjero sklepikary wlepiały gały tym razem tym bardziej ale teraz to było zupełnie oczywiste i nie mogłem już siebie obwiniać. Sam bym tak zareagował. Sprintem więc lecę znowuż do domu - gdzieżby ona mogła być!? Szukam i szperam, przewalam, drążę i penetruję szafy zdenerwowany, zgrzany, sfrustrowany. W końcu między łazienką a kuchenką zerkam w lustro i brakiem oczu nie wierzę! Zamiast głowy mam melona!!! Ki czort!? - przemknęło mi przez melona brakiem myślenia… No dziwnie się poczułem choć pewnie myślicie sobie, że dla schizofrenika to musi być codzienność… Jak to się stało? Kiedy? Po co i dlaczego? Pytań wprost tsunami fala mnie zalała choć źródłem ich było już nie wiadomo co - jakaś uniwersalna świadomość li chyba tylko… Nie miałem już pomysłów gdzież mogłem ją posiać dlatego powoli, powoli zacząłem się do melona przyzwyczajać… Nawet odkryłem tego plusy! Melon nie musi dbać o włosy w uszach i w nosie… Nie musi troszczyć się o wyraz twarzy… Melon jest idealny w swej prostocie i świetnie odzwierciedla umysł zen. Dlatego postanowiłem głowy nie szukać. W końcu jak ktoś ją znajdzie to nie trudno będzie znaleźć właściciela. Z pewnością kiedyś ktoś do mnie zadzwoni i zapyta czy przypadkiem czegoś nie zgubiłem. Plusów tej sytuacji zliczyć nie mogę. Teraz nie muszę już szukać wyjaśnień moich randkowych niepowodzeń… Odpowiedź jest zawsze jedna - melon! A dziewczyny mają więcej perwersyjnej radości… Nie muszę już nikomu tłumaczyć dlaczego nie mam ochoty wychodzić z domu… No i migreny przeszły jak ręką odjął! Mógłbym długo wymieniać dlaczego mój los odmienił się na lepsze ale sami pomyślcie - parafrazując Thomasa Nagela - jak to jest być melonem?
P.S. i mój nowy melonik świetnie na nim leży!

21.11.13

designed by Ratz